W listopadzie Polska musi wdrożyć unijną dyrektywę dotyczącą adekwatnych wynagrodzeń minimalnych. Projekt ustawy w tej sprawie został już opublikowany. Dyrektywa zobowiązuje państwa członkowskie do oceny adekwatności płacy minimalnej, bazując na wybranych wartościach referencyjnych, na przykład 60% mediany wynagrodzeń czy 50% przeciętnego wynagrodzenia.
W Polsce przyjęto próg 55% prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia. Od 2026 roku coroczna ocena minimalnego wynagrodzenia będzie się więc opierać na tej wartości referencyjnej. Choć wskaźnik ten nie jest prawnie wiążący, jego osiągnięcie wydaje się możliwe. Dzięki konsekwentnym podwyżkom płacy minimalnej w ostatnich latach, w 2023 roku przekroczyła ona 50% średniego wynagrodzenia, a od 1 stycznia 2025 roku ma wynosić co najmniej 4626 złotych brutto, czyli prawie 54% prognozowanego średniego wynagrodzenia.
Proces aktualizacji minimalnego wynagrodzenia odbywa się w ramach Rady Dialogu Społecznego, z udziałem strony rządowej, pracowników i pracodawców. Mimo pozytywnego trendu, przedstawiciele pracowników zrzeszeni w Ogólnopolskim Porozumieniu Związków Zawodowych (OPZZ) wskazują na dwa kluczowe problemy.
Pierwszym z nich jest wciąż powszechna praktyka wliczania dodatków do wynagrodzeń do płacy minimalnej, co osłabia motywacyjny charakter premii i nagród. Ministerstwo uwzględniło ten postulat w projekcie ustawy – dodatki funkcyjne czy nagrody nie będą mogły stanowić „uzupełnienia” do minimalnego wynagrodzenia. Wynagrodzenie zasadnicze nie może być już niższe niż płaca minimalna.
Drugi problem to tzw. wypłaszczenie struktury wynagrodzeń, które nasiliło się w ostatnich latach. Wzrost płacy minimalnej doprowadził do zmniejszenia różnic między wynagrodzeniami osób początkujących a tych z większym doświadczeniem i kompetencjami. Jest to szczególnie dotkliwe w sferze budżetowej, gdzie podwyżki wynagrodzeń były mniejsze nie tylko od wzrostu płacy minimalnej, ale także od skumulowanego wskaźnika inflacji w ostatnich latach.
Ten problem dobrze obrazuje sytuacja z początku roku. Media obiegła wtedy wiadomość, że na stanowiskach starszego inspektora policji oraz sprzątaczki w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Radomiu oferowano dokładnie tę samą pensję (minimalną): 4242 zł brutto. Zarówno inspektor, jak i sprzątaczka mogli liczyć na dodatek za wysługę lat, ale różnice w wymaganiach i kwalifikacjach nie przekładały się na różnice w wynagrodzeniu. Komenda wyjaśniała – stawki wynikały z obowiązujących przepisów i minimalnych wynagrodzeń określonych przez rząd. Co więcej, pensja inspektora powinna być nawet nieco niższa, ale musiała zostać podniesiona do poziomu płacy minimalnej.
Brak jasnych zasad waloryzacji wynagrodzeń w budżetówce nie tylko prowokuje protesty i rodzi niezadowolenie wśród pracowników, ale także prowadzi do wzrostu liczby wakatów. Nie pozostaje to bez wpływu na jakość usług publicznych. Nagłówki typu „W budżetówce wrze” stały się stałym elementem medialnego krajobrazu. Rok temu, oprócz protestów, związkowcy z OPZZ zorganizowali akcję „Paski Wstydu. Pokaż rządzącym swój pasek wynagrodzenia!”, aby unaocznić ten problem. Od lat apelują o wprowadzenie mechanizmu corocznej waloryzacji wynagrodzeń, wzorowanego na rozwiązaniach stosowanych przy ustalaniu płacy minimalnej.
Podczas zeszłorocznych protestów, Elżbieta Aleksandrowicz, jedna z przedstawicielek OPZZ mówiła: „Domagamy się wzrostu wynagrodzeń przynajmniej o wartość zwiększenia minimalnego wynagrodzenia, gdyż trudno już mówić, że walczymy o podwyżki – my w tym roku walczymy o urealnienie wynagrodzeń i aby ich wartość nie spadała.” Jednak zapowiedziane na 2025 rok podwyżki dla sfery budżetowej i nauczycieli mają wynieść tylko 5%. To dokładnie tyle, ile wynosi prognozowana inflacja. Nic się więc nie zmieniło. Nawet przedstawiciele pracodawców – zazwyczaj niechętni wyższym płacom – proponowali większą podwyżkę.
Dodanie kolejnej wartości referencyjnej do oceny adekwatności płacy minimalnej to krok w dobrym kierunku. Nieważne nawet, że narzuciła go dyrektywa unijna. Zrównanie płacy minimalnej z wynagrodzeniem zasadniczym to też pozytywna zmiana. Jednak ci, których wynagrodzenia nadal zależą od politycznej woli i od lat nie nadążają za rosnącymi kosztami życia, mogą patrzeć na te zmiany z uzasadnionym rozczarowaniem. Dyskusja o waloryzacji ich wynagrodzeń jest już dawno spóźniona. Pora, aby zacząć rozmawiać o mechanizmach, które zagwarantują stabilne i godziwe wynagrodzenia. Jednym z konkretnych rozwiązań jest obywatelski projekt Związku Nauczycielstwa Polskiego „Godne płace i wysoki prestiż nauczyciela”, który zakłada powiązanie wynagrodzeń nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem. Najważniejsze, aby decyzje dotyczące wynagrodzeń opierały się na merytorycznych, a nie politycznych kalkulacjach.
Artykuł Agaty Rozszczypały został opublikowany pod tytułem 5 proc. podwyżki to za mało. W sferze budżetowej potrzeba sprawiedliwej waloryzacji płac na portalu oko.press