Świadomość zmian klimatu w Polsce wciąż jest dość niska, co ze szczególnym zaniepokojeniem można obserwować wśród polityków różnych opcji, komentatorów i dziennikarzy. Z każdym spadkiem temperatury w lecie, podobnie jak z każdą śnieżycą w zimie, jesteśmy świadkami fali publicznych wypowiedzi polemizujących z katastrofą klimatyczną. Denializm ma się dobrze.
Mimo, że dane z różnych źródeł wskazują zgodnie, że odsetek denialistów klimatycznych oscyluje w naszym kraju wokół 8-10%, ten dość optymistyczny wynik wcale nie oznacza, że jesteśmy społeczeństwem zdającym sobie sprawę z wagi problemu i chcącym mu przeciwdziałać.
Ale nie przejawom rodzimego denializmu klimatycznego będziemy się przyglądać, a temu, co można zrobić, aby tego typu narracje nie burzyły wysiłków na rzecz walki ze zmianami klimatu.
Najnowsze badanie CBOS dotyczące psychologicznych cech elektoratów polskich partii głównego nurtu dostarczają sporo informacji na temat politycznych sympatii polskiego denializmu. Zarówno Prawo i Sprawiedliwość, jak i Konfederacja prześcigają w nim resztę ugrupowań pod względem poziomu cech silnie powiązanych z denializmem notowanego wśród swoich wyborców. Jest to o tyle znaczące, że obie partie – a szczególnie Konfederacja – słyną z zaprzeczania faktowi zmian klimatu oraz niechęci wobec polityki klimatycznej UE.
Istotną z punktu widzenia przytoczonego badania grupą są też niegłosujący. To jednostki zwykle najbardziej antysystemowe, radykalne i sceptyczne wobec obecnej sceny politycznej. Dzieje się tak między innymi dlatego, że nie mogą odnaleźć na niej partii, którą darzyliby wystarczająco wysokim zaufaniem, by na nią głosować.
Aktualne dane zebrane przez IBS również wskazują, że widoczna jest w Polsce zależność między prawicową orientacją polityczną a różnymi formami denializmu klimatycznego. To samo badanie wskazuje PiS, Konfederację i niegłosujących jako grupy szczególnie sceptycznie nastawione wobec potrzeby podjęcia działań na rzecz ograniczania skutków zmian klimatu.
Nie bez znaczenia pozostają też nastroje społeczne, w których obserwujemy dwie wyraźne tendencje. Pierwszą jest rosnąca radykalizacja. Manifestuje się ona nie tylko w sferze przekonań, ale coraz częściej też jako realna agresja – zarówno werbalna jak i fizyczna. Druga prowadzi do poczucia zagubienia w świecie polityki. To zagubienie silnie łączy się z brakiem zaufania tak do innych ludzi, jak i instytucji. Tak skonstruowany społeczno-polityczny krajobraz bynajmniej nie sprzyja systematycznemu i ambitnemu zwalczaniu zmian klimatu i ich skutków.
Podstawową bronią w walce z denializmem klimatycznym jest oczywiście edukacja. Trudno angażować siły w jakiekolwiek inne działania, jeżeli społeczeństwo nie ma podstawowej wiedzy na temat zmian klimatu i ich skutków. Edukację klimatyczną należałoby jednak rozumieć dużo szerzej. Włączyć w nią także działania związane z weryfikowaniem informacji pojawiających się w przestrzeni publicznej, a zwłaszcza w jej wirtualnej części.
Niemniej ważne jest to, w jaki sposób mówimy o zmianach klimatu i planach ich powstrzymania. Takie treści należy gruntownie przemyśleć pod kątem emocji, jakie wzbudzają w odbiorcach. Komunikacja w tym zakresie nie może opierać się ani na strachu, ani na przekonywaniu, że klimat to problem każdej jednostki indywidualnie. Tego typu narracje radykalizują, zniechęcają i polaryzują. Dowodzą tego niezbicie badania porównujące skuteczność różnych rodzajów komunikacji na temat zmian klimatu. Bardziej skuteczny okazuje się przekaz budujący świadomość, że problem dotyczy naszego otoczenia – ludzi takich, jak my i nasi bliscy. Pozytywny, zachęcający do wspólnych działań na rzecz ochrony istotnych dla danej grupy wartości.
A skąd decydenci mają wiedzieć, co dla której grupy społecznej jest ważne? Po pierwsze – stwarzając możliwości do wypowiadania się ich przedstawicieli. Może się to odbywać podczas konsultacji społecznych czy innych form włączania obywateli w procesy decyzyjne. Po drugie – słuchając uważnie tego, na czym opierają swoje zarzuty przeciwnicy polityk klimatycznych. Jeżeli więc najbardziej akcentowanym problemem jest obawa o likwidację miejsc pracy i wzrost bezrobocia – kluczowe będzie przedstawienie regulacji gwarantujących bezpieczeństwo socjalne planowanych rozwiązań. W przypadku gdy krytyka danego rozwiązania oparta jest o niepokój dotyczący zbyt dużej ingerencji UE w polską politykę – należy skupić się na zwiększaniu świadomości negatywnych skutków zmian klimatu dla Polski. Szczególnie warto podkreślać ich dotkliwość dla lokalnych społeczności, uświadamiając, jak wysokie okażą się dla nich koszty zmian klimatu. Nie tylko ekologiczne, ale i gospodarcze czy społeczne.
Warto zadbać o to, by wszystkie elementy polityk klimatycznych nawzajem się dopełniały. Arbitralnie narzucone wytyczne zawsze będą budzić sprzeciw. Wypracowanym przy udziale różnych grup społecznych postulatom powinna towarzyszyć odpowiednia komunikacja. Komunikację natomiast należy dopasować do tego, jakie wartości i motywacje są w danym przypadku kluczowe.
Żadna z wymienionych metod nie będzie skuteczna, jeżeli polityki klimatyczne nie zostaną właściwie projektowane. Muszą chronić tych najbardziej narażonych na znalezienie się w trudnej sytuacji. Polityki klimatyczne powinny więc w centrum zainteresowania stawiać konieczność uniknięcia pogłębiania się nierówności. By były skuteczne, muszą zmierzać w kierunku należytego zabezpieczenia interesów wszystkich grup społecznych.