Ciężko już wyobrazić sobie nowoczesne miejsca pracy biurowej bez takiej formy jak praca z domu lub hybrydowa. Zmiany naszego życia zawodowego wywołują dyskusje na temat wpływu pracy z domu na rozliczne aspekty naszego życia w ogóle. Chodzi o zdrowie psychiczne, podział obowiązków między partnerami czy lukę płacową. Obecnie zrównoważony rozwój i troska o środowisko zajmują jedno z ważniejszych miejsc w naszej zbiorowej świadomości, nie sposób więc uniknąć dyskusji również o środowiskowych implikacjach pracy z domu. Tym bardziej, że są one nieoczywiste.
Zacznijmy jednak od tego, jaki wpływ na środowisko może mieć tradycyjna, biurowa praca. Wyzwania środowiskowe z nią związane wynikają przede wszystkim z codziennych dojazdów do pracy oraz eksploatacji budynków biurowych.
Dojazdy do pracy samochodem, a nawet transportem publicznym, w znacznym stopniu przyczyniają się do emisji dwutlenku węgla. Wysoka zależność od paliw kopalnych w transporcie sprawia, że każdy taki dojazd uwalnia gazy cieplarniane do atmosfery, pogłębiając zmiany klimatyczne. Emisje związane z dojazdami prowadzą również do lokalnego zanieczyszczenia powietrza i korków. Dodatkowo, budynki biurowe to zazwyczaj energochłonne środowisko. Wymagają ogrzewania, chłodzenia, oświetlenia i działania różnych urządzeń elektronicznych.
Energia ta często pochodzi z paliw kopalnych, co dodatkowo zwiększa emisję dwutlenku węgla. Tradycyjne biura wymagają także znacznych zasobów do budowy, utrzymania i codziennej eksploatacji. Obejmuje to wydobycie surowców do materiałów budowlanych, wody do instalacji wodno-kanalizacyjnych i produkcji materiałów biurowych. Procesy te wyczerpują zasoby naturalne i przyczyniają się do wytwarzania odpadów.
Ale czy praca zdalna coś w tej kwestii zmienia? Teoretycznie, dzięki samemu ograniczeniu dojazdów do pracy powinniśmy zauważyć znaczące spadki emisji dwutlenku węgla. Szacuje się, że można by zredukować emisję o 54 milionów ton, gdyby pracownicy pracowali nawet połowę swojego czasu z domu. Ograniczenie używania powierzchni biurowej również powinno przynieść wymierne korzyści. W końcu na oświetlenie, schłodzenie i ogrzanie biur zużywa się mnóstwo energii. W długim terminie, odejście od wielkich biurowców usytuowanych w miastach w stronę mniejszych i bardziej rozproszonych biur pomogłoby także w redukcji efektu „miejskich wysp ciepła”. Wiemy, że koncentracja budynków i betonu na obszarach miejskich podnosi lokalne temperatury. Praca zdalna być może zmniejszy zapotrzebowanie na rozległe kompleksy biurowe, umożliwiając rozwój większej ilości terenów zielonych w centrum, co złagodzi ten efekt. Mniejsze korki, mniej zanieczyszczeń i zmniejszone zapotrzebowanie na energię, a na sam koniec więcej zieleni w centrum – brzmi to bardzo obiecująco. Czy wobec tego widzimy już takie zmiany?
Pierwsze doniesienia z kwietnia 2020 r. rzeczywiście były imponujące i optymistyczne. Emisje w kwietniu 2020 spadły aż o 17%, w porównaniu z przeciętnymi emisjami w roku 2019 r. Oczywiście, ciężko oszacować jaki udział miała w tym praca z domu. W kwietniu 2020 cały świat stanął w miejscu, zawieszono wiele wydarzeń, znacznym ograniczeniom uległy podróże samolotem. Udział pracy z domu – która nie dotyczyła przecież nawet i wtedy wszystkich – był w tym wszystkim prawdopodobnie niewielki.
Przede wszystkim, ciężko wiarygodnie obliczyć, ile energii rzeczywiście oszczędzamy pracując z domu. Bilans energetyczny w znacznym stopniu zależy od indywidualnych zachowań pracownika, które warunkowane są przez jego świadomość ekologiczną, poglądy, zamożność czy wielkość rodziny. Dodatkowo, kluczowa jest energooszczędność budynków, w których pracują pracownicy. Dobrze zaprojektowane biuro jest bardziej ekologiczne niż kilkaset tradycyjnych budynków mieszkalnych. Nawet oszczędności związane z dojazdami do pracy nie są tak oczywiste. Niewielkie badanie z Kalifornii pokazało, że pracy z domu towarzyszy wzrost krótkodystansowych podróży w niebiznesowych celach.
A co z zarządzaniem zasobami – wodą, energią, odpadami? Badania pokazują, że pracownicy robią to oszczędniej w domu niż w biurze. Mniej ludzi w biurze to także mniej zużycia plastiku, np. w formie plastikowych kubeczków przy automacie z wodą. Istnieje jednak jeszcze druga strona medalu. Bez niespodzianek, boom na pracę z domu poskutkował wzrostem popytu na sprzęt elektroniczny (elektrośmieci!), meble biurowe, ale także na większe domy, które będą w stanie wygodnie pomieścić pracujących z domu członków rodziny. Większy dom to więcej zużytych materiałów i większe zużycie energii. Jeśli rezygnacja z pracy w biurze będzie oznaczała przeniesienie się do domu pod miastem, to także oznacza większe emisje, bo dojazdy wszędzie są po prostu dłuższe.
Jak widzimy, dowody w tej sprawie często sobie przeczą. W nauce szczególnie ciepło myślimy o metaanalizach, czyli badaniach, które analizują wnioski z kilkudziesięciu, a nawet kilkuset innych badań. Z metaanalizy z 2020r, w której wzięto pod uwagę 39 badań, wynika, że rosnący trend pracy z domu prawdopodobnie rzeczywiście przyczynia się do zmniejszenia emisji. Czyli sprawa rozwiązana – bardziej eko pracować jest z domu niż z biura. Czyżby? Autorzy przyznają, że analizowane badania znacznie różnią się między sobą jakością. Tylko część z nich bierze pod uwagę emisje z dodatkowych podróży niezwiązanych z celami zawodowymi czy zużyciem energii w domu. Generalnie, im bardziej wnikliwe badanie, tym bardziej niejednoznaczne wnioski.
To wszystko może wydawać się problemem, który obchodzi tylko aktywistów klimatycznych. Wielu firmom jednak bardzo zależy na sposobach obliczenia emisji związanych z pracą z domu. Generalnie, firmy poświęcają coraz więcej uwagi raportowaniu swoich emisji. Mogą to robić, bo starają się np. o certyfikat taki jak BCorp, który przyznawany jest najbardziej etycznym firmom, lub też wymagają tego od nich giełdowi inwestorzy. Przejście na pracę zdalną stanowi dla nich pewne wyzwanie – jak obliczyć emisje generowane przez pracownika z domu, skoro nie wiemy, ile dziennie zużywa wody czy energii, a także jak energooszczędny jest budynek, w którym mieszka.
Choć teoretycznie może się wydawać, że praca zdalna jest w stanie zmniejszyć emisje, to w praktyce w skali całej gospodarki oszczędności mogą być niezauważalne. Z punktu widzenia pracodawcy, któremu bardzo zależy na byciu 'net-zero’, czyli osiągnięciu zerowego bilansu emisji, łatwiej kontrolować zużycie zasobów, gdy wszyscy przebywają w biurze. Znacznie łatwiej także zbudować lub przebudować jedno biuro w sposób ekologiczny i energooszczędny, niż kilkaset pojedynczych domów należących do pracowników.
Praca z domu na pewno ma wiele zalet. Czy znaczący i pozytywny wpływ na środowisko i emisję dwutlenku węgla jest jedną z nich? Prawdopodobnie tak, ale trudno to jednoznacznie zmierzyć, a dużo zależy od indywidualnych zachowań pracownika, które trudno kontrolować w badaniach. Wiemy już jednak wystarczająco, by móc zauważyć i docenić inne zalety pracy z domu. Jedną z nich jest lepszy work life balance i większa łatwość łączenia życia zawodowego z prywatnym. Dodatkowo, praca zdalna oszczędza stres spędzony na dojazdach i godzinach spędzonych w korkach. To także korzyść finansowa, ponieważ oznacza mniej wydatków na benzynę. To zatem ogólny sposób na polepszenie jakości życia i – być może – zadbania o nasze środowisko.