Według danych Eurostatu w 2021 r. polskie gospodarstwa domowe wydawały na alkohol aż 3,7 proc. wszystkich wydatków konsumpcyjnych – dwukrotnie więcej niż średnia unijna. Wyżej uplasowały się tylko Estonia i Łotwa.
Za wysokimi wydatkami idzie wysokie spożycie. WHO podaje, że przeciętny dorosły Polak wypił w 2019 r. 11 litrów czystego alkoholu, przy średniej unijnej 10,1 l. To równowartość 440 dużych piw, 122 butelek wina lub 55 półlitrówek wódki. Co więcej, podczas gdy w większości krajów UE konsumpcja spada, w Polsce rośnie. Jeszcze na początku lat 2000. wynosiła ok. 7 litrów rocznie.
Kluczowym powodem jest rosnąca dostępność ekonomiczna alkoholu, która od 2000 r. się podwoiła. Zarobki i dochody rosły szybciej niż ceny, a alkohol stawał się relatywnie coraz tańszy. Efekt: kultura taniej i masowej konsumpcji.
Akcyza jest kluczowym czynnikiem kształtującym ceny alkoholu, podobnie jak papierosów. To właśnie przeszła polityka akcyzowa, a konkretnie decyzja rządu Leszka Millera z 2002 r., odpowiada za wzrost dostępności ekonomicznej alkoholu. Minister finansów Grzegorz Kołodko obniżył wówczas akcyzę na alkohol aż o 30 proc. W ciągu roku spożycie wzrosło o litr, a po trzech latach – o dwa litry czystego alkoholu, czyli równowartość 80 piw albo 10 półlitrówek wódki. Ekonomiczna dostępność podniosła się w tym samym okresie nawet bardziej: dla przeciętnego wynagrodzenia o ponad 150 butelek piwa i 45 butelek wódki.
Obniżka akcyzy w 2002 r. zwiększyła dochody budżetu, więc panowie Miller i Kołodko do dziś lubią chwalić się swoim fiskalnym sprytem. Problem w tym, że obniżenie cen alkoholu niemal natychmiast zaszkodziło zdrowiu publicznemu. Liczba zgonów z powodu alkoholowej marskości wątroby podwoiła się w trzy lata, a do 2020 r. wzrosła 5,5-krotnie. Do tego dochodzą inne koszty: rak, choroby serca, wypadki, przemoc, rozbite rodziny, bezrobocie. WHO szacuje, że wskaźnik zgonów związanych z alkoholem w Polsce to ponad 46 na 100 tys. mieszkańców – jeden z najwyższych w Unii, porównywalny tylko z Rumunią i krajami bałtyckimi. W Niemczech czy Austrii jest o połowę niższy.
Kołodko i Miller do dziś opowiadają, że ich plan obniżki akcyzy był sprytny, bo alkohol legalny wyparł bimber i wódę z melin lub przemytu. Innymi słowy, przyniósł korzyści fiskalne nie zmieniając łącznego spożycia, tylko jego strukturę. To bzdura. Skoro szybko wzrosła związana z alkoholem chorobowość i śmiertelność, to znaczy, że wrosło także realne spożycie – Polacy po prostu zaczęli pić więcej, kiedy można było taniej kupić w sklepie bez żadnych ceregieli. Skutkiem tamtej polityki jest alkoholowa epidemia Kołodki – przykład, że fiskalny spryt może okazać się społeczną katastrofą.
Po 2002 roku akcyza oczywiście wielokrotnie została podniesiona, ale nigdy na tyle, by zrównoważyć obniżkę Kołodki. Podwyżki nie nadążały też za wzrostem płac i dochodów. W efekcie, alkohol systematycznie taniał w relacji do siły nabywczej gospodarstw domowych. Zapowiedziana przez rząd podwyżka – 15 proc. w 2026 r. i kolejne 10 proc. w 2027 r. – to konieczny krok, by powstrzymać dalsze rozpędzanie się spirali taniego alkoholu.
Wyższa akcyza podbije ceny, ograniczy konsumpcję i poprawi stan finansów państwa. Ministerstwo Finansów nie opublikowało dotychczas oceny skutków regulacji z dokładnym szacunkiem dodatkowych wpływów, ale naszym zdaniem mogą one wynieść ok. 1 mld złotych. Szybującej w stronę 300 mld złotych dziury budżetowej to nie zasypie.
Wyższa akcyza nie będzie jednak panaceum na wszystkie problemy wynikające z rosnącej dostępności ekonomicznej alkoholu i jego zdrowotnych oraz społecznych kosztów. Potrzebny jest szerszy plan, obejmujący m.in.:
Problem w tym, że sposób ogłoszenia podwyżki sugeruje raczej improwizowane poszukiwanie dochodów niż element spójnej strategii zdrowia publicznego. A Polska potrzebuje właśnie takiej strategii – długofalowej i konsekwentnej.
Podniesienie akcyzy na alkohol to krok niezbędny, ale tylko pierwszy. Jeśli zatrzymamy się na nim, zaprzepaścimy szansę na realną poprawę zdrowia publicznego i ograniczenie społecznych kosztów alkoholu.
Artykuł Piotra Lewandowskiego został opublikowany pt.: „Wyższa akcyza na alkohol: konieczność, nie desperacja” na portalu oko.press