Na początku roku 2024, Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosiło zmiany dotyczące zadawania prac domowych. Od kwietnia, nauczyciele szkół podstawowych zamiast zlecać zadania domowe, mają jedynie zachęcać do wykonania dodatkowych ćwiczeń. Reforma jest efektem konsultacji z uczniami, którzy skarżyli się na przeciążenie zadaniami do wykonania w domu. Niektórzy nauczyciele wspólnie z rodzicami przestrzegają, że „zakaz” prac domowych ostudzi zapał uczniów do systematycznej nauki. Może przed ostatecznym werdyktem, warto zobaczyć co na ten temat mówią badania międzynarodowe?
Program Ministerstwa Edukacji Narodowej wzbudza wiele kontrowersji. Dotyczą one zarówno kwestii formalnych jak i powodów stojących za zmianą. Zdaniem MEN, reforma ma głównie dotyczyć „manualnych” prac domowych które uczniowie najczęściej wykonują wspólnie z rodzicami. Od kwietnia nauczyciele nie będą mogli zadawać prac domowych w klasach 1-3. Uczniowie klas 4-8 mogą spodziewać się jedynie prac domowych „dla chętnych”. Nie oznacza to jednak, że „klasówki” i „kartkówki” odejdą w niepamięć! Wydaje się, że część nauczycieli pod presją oceniania uczniów, chętniej sięgnie po te formy weryfikacji wiedzy.
Próby odpowiedzi na decyzję ministerstwa możemy szukać w danych. Ostatnio opublikowane wyniki badania PISA pozwalają na postawienie diagnozy co do kondycji polskiego systemu oświaty. W kontraście do innych metod, w PISA liczy się to, ile uczniowie potrafią. Poza weryfikacją wiedzy z matematyki, nauk przyrodniczych oraz umiejętności pisania, uczniowie udzielają dodatkowych informacji. Wskazują m.in., ile czasu poświęcają na naukę dziennie. PISA pokazała, że polski system edukacji pozostaje na podobnym poziomie w porównaniu do systemu fińskiego czy angielskiego. Niespodziewanie polscy uczniowie osiągają wyższą pozycję w rankingach edukacyjnych, ucząc się średnio mniej niż w innych państwach.
Polscy uczniowie spędzają stosunkowo niewiele czasu w szkole. Przeciętnie, każdy czwartoklasista i każda czwartoklasistka muszą liczyć się z 737 godzinami nauki w ciągu roku. To średnio aż o 158 godzin mniej niż w innych krajach! Czy oznacza to, że uczniowie muszą nadrabiać zaległości w domu? Niekoniecznie – w 2022 roku polscy 15-latkowie przeznaczali 1,7 godziny na odrobienie prac domowych, w porównaniu do 1,5 godziny w krajach OECD. W dodatku, polscy uczniowie mieli więcej czasu na odpoczynek w porównaniu do swoich rówieśników z grupy państw OECD (ok. godzinę więcej). Skąd w takim razie decyzja o ograniczeniu prac domowych?
Wydaje się oczywiste, że powtarzając pewne zadania, jesteśmy w stanie łatwiej zapamiętać np. budowę komórki zwierzęcej czy wzory skróconego mnożenia. Intuicja to jednak nie wszystko. Ekonomiści i psychologowie zajmujący się edukacją polegają często na badaniach eksperymentalnych. Schemat badania edukacyjnego może być zatem bardzo podobny do testowania skuteczności leków czy terapii. Podobnie jak w badaniach medycznych, naukowcy dzielą grupę badanych (np. uczniów) na dwie podgrupy.
Pierwsza z nich, nazywana grupą eksperymentalną, otrzymuje testowane lekarstwo lub, jak w przypadku edukacji, pracę domową. Druga z grup, nazywana kontrolną, otrzymuje „placebo”. Porównując wyniki badania medycznego możemy orzekać o skuteczności leku. Podobnie, możemy przetestować czy praca domowa „działa”.
Badania z ostatnich 30 lat mówią jasno – prace domowe działają, chociaż ich efekt jest niewielki. Wśród zebranych badań brakuje jednak polskiego kontekstu. Większość z nich wykonano w amerykańskim systemie edukacji, który znacząco odbiega od stanu polskiej oświaty. Niemniej wyniki dla państw europejskich są również obiecujące. Wśród ewaluacji wysokiej jakości dostrzegamy pozytywną relację między pracami domowymi a wynikami w nauce, zwłaszcza w Niemczech i Hiszpanii.
Ale i tutaj diabeł tkwi w szczegółach. Jeśli patrzymy na to, ile pracy dzieci wkładają w wykonywanie zadań domowych, to efekty są rzeczywiście istotne. Z drugiej strony, długie prace domowe negatywnie wpływają na wyniki w nauce. Ważne jest również nastawienie do pracy domowej. Niewiele zyskujemy z dodatkowych ćwiczeń w przypływie negatywnych emocji. Jest mało prawdopodobne, że rozwiązywanie równań matematycznych w stresie przybliży nas do kariery inżyniera. Innymi słowy, prace domowe powinny być krótkie, ale wymagające zastanowienia.
Tylko gdy w sieci pojawiają się doniesienia co do osiągnięć polskich uczniów, komentatorzy zwracają uwagę, że na pewno jest to efekt poniesienia kosztów natury psychicznej. Nie ma wątpliwości, że zdrowie psychiczne uczniów jest jednym z największych problemów polskiego systemu oświaty. W wymiarach takich jak poczucie przynależności, polscy uczniowie zajmują ostatnią pozycję wśród krajów OECD. Aż 16,2% polskich piętnastolatków oceniło swoje zadowolenie z życia na mniej niż 4 w dziesięciostopniowej skali, w porównaniu do 11,2% w krajach rozwiniętych! Czy jednak ograniczenie prac domowych przyczyni się do poprawy kondycji psychicznej uczniów?
W krajach, charakteryzujących się wysokim dobrostanem uczniów – Danii, Holandii, Finlandii – uczniowie spędzają podobną ilość czasu ucząc się co polskie dzieci i młodzież. Czy praca domowa w takim razie wpływa na zdrowie psychiczne? Niektóre z badań dowodzą, że praca domowa, i powiązana z nią presja społeczna, negatywnie wpływają na samopoczucie uczniów. Nierzadko, przeciążenie zadaniami domowymi powodzi do problemów ze snem. Dotyczy to jednak głównie ekstensywnych prac domowych. Innymi słowy, zamiast ograniczać prace domowe, MEN mogłoby pomóc nauczycielom w zarządzaniu pracami domowymi. Krótkie i konkretne zadania nie powinny wpływać na zdrowie psychiczne uczniów.
Tu leży sedno problemu. Klasówki, kartkówki, jak i prace domowe stanowią odpowiednie i powszechnie znane narzędzia do powtarzania materiału. Jednakże wywołują one w uczniach negatywne odczucie związane ze stresem. Jakich rozwiązań powinni szukać nauczyciele i edukatorzy?
Po pierwsze, nie rezygnujmy z testowania wiedzy. Częste testowanie pozwala na systematyczną próbę rozwiązania samodzielnie zadań. Dzięki temu uczniowie są w stanie ocenić, na ile opanowali już wymagany materiał. Testy, poza dostarczeniem cennej informacji zwrotnej, same w sobie stanowią sposób uczenia się.
Nie należy jednak oceniać wszystkich testów. Na podstawie ponad 200 badań udowodniono, że nie istnieje powiązanie między ocenianiem testu a jego wpływem na wyniki uczniów. Oznacza to, że uczniowie są w stanie osiągnąć podobne wyniki, niezależnie od tego, czy ich odpowiedzi podlegały ocenie! Nie ma podstaw, żeby uważać, że jeżeli klasówka nie będzie oceniana, to uczeń się do niej nie przygotuje. Ważne jest jednak zachowanie informacji zwrotnej – uczeń powinien wiedzieć, co zrobił źle oraz gdzie szukać prawidłowych rozwiązań.
Po drugie, wykorzystajmy najefektywniejsze metody nauczania. Testy i prace domowe to tylko jedne z wielu metod utrwalania wiedzy. Przykładowo, zamiast wykonywać zadania domowe, nauczyciele mogą wykorzystać tzw. grupy eksperckie jako sposób na powtórzenie wiedzy. Metoda ta zakłada, że po przyswojeniu materiału, uczniowie tłumaczą analizowany problem innej grupie. Dzięki temu stają się „ekspertami” w swojej dziedzinie.
Sam „zakaz” prac domowych to jednak nie jest odpowiedź na wyzwania stojące przed systemem oświaty. Międzynarodowe badania edukacyjne potwierdzają, że prace domowe mogą stanowić ważny wkład w nauczanie dzieci i młodzieży. Zamiast zakazywać prac domowych, MEN wspólnie z nauczycielami powinno szukać innych efektywnych rozwiązań. Podstawą powinno być rozpowszechnienie wiedzy o metodach, takich jak np. grupy eksperckie. Ministerstwo powinno również szukać rozwiązań w zakresie oceniania. W końcu, po reformie wiele nauczycieli będzie musiało zmierzyć się z wymogiem ocenienia każdego z uczniów przynajmniej 2-3 razy w ciągu semestru. Stwarza to presję na organizację większej liczby kartkówek i sprawdzianów. Zamiast minimalizować stres związany z nauką, ostateczny efekt może być odwrotny.