Na nieco ponad tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego w bazach kuratoriów oświaty było ponad 20 tys. aktualnych ogłoszeń, średnio na 80% etatu. Ponad 30% z nich zostało dodanych w ciągu ostatniego tygodnia, a więc te braki ciężko tłumaczyć normalnym ruchem kadrowym. Dane o liczbie wakatów w podziale na województwa i specjalności systematycznie zbiera Robert Górniak i udostępnia je na profilu Dealerzy Wiedzy.
Głównym powodem, dlaczego brakuje nauczycieli są bezsprzecznie ich niskie, i w ujęciu relatywnym coraz niższe, płace. Średnie wynagrodzenie nauczyciela w Polsce stanowiło w 2013 roku 86% średnich zarobków wszystkich pracujących z wyższym wykształceniem i spadło do 76% w 2019 roku. W tym samym czasie w krajach OECD trend był odwrotny – relatywne zarobki nauczycieli wzrosły z 80% do 89% średniej pensji osób z wyższym wykształceniem.
Polska nie jest uwzględniana w zestawieniach od 2020 roku, ponieważ nie przekazała OECD danych o średnich zarobkach nauczycieli w latach 2020-2021. Można się jednak spodziewać, że przy wysokiej inflacji i szybkim wzroście płac w sektorze prywatnym, średnie zarobki nauczycieli w relacji do wszystkich pracowników z wyższym wykształceniem spadły jeszcze bardziej.
Praca nauczyciela jest więc coraz mniej atrakcyjna w stosunku do pracy w zawodach wymagających podobnych kwalifikacji, a to przekłada się na decyzje zawodowe nauczycieli. Potwierdzają to dane o nauczycielskich wakatach w ujęciu regionalnym. Im wyższe średnie zarobki i niższe bezrobocie w województwie, tym wyższy jest odsetek nieobsadzonych stanowisk pedagogicznych w szkołach. Związki te są bardzo silne. Nie oznacza to jednak, że problem dotyczy tylko dużych miast. 2/3 aktualnych ofert pracy pochodzi spoza stolic województw.
20 tys. wakatów to około 3% wszystkich nauczycieli i nauczycielek. To tak jakby w podstawówce z czterema klasami w roczniku jedna klasa nie miała w ogóle lekcji. Badanie Jaume i Willén (2019) opublikowane w Journal of Labor Economics pokazuje, że okresowe przerwy w nauce mają długofalowe konsekwencje.
Autorzy udowodnili, że uczniowie w Argentynie, którzy w trakcie nauki w podstawówce nie mieli zajęć średnio kilkanaście dni w roku z powodu strajków nauczycieli, rzadziej kończyli szkołę średnią, a w wieku 30-40 lat zarabiali 2-3% mniej niż ich rówieśnicy, którzy uczyli się bez przerw. Trzeba pamiętać, że większość obecnych uczniów doświadczyła nauczania zdalnego w czasie pandemii. Skutki braków kadrowych będą nakładać się więc na straty edukacyjne spowodowane edukacją zdalną.
Obecna sytuacja w szkołach spowodowała, że skupiamy się na gaszeniu pożarów i pytaniu, czy dyrektorzy znajdą wystarczającą liczbę nauczycieli. Pytanie, jak zachęcić do pracy najlepszych, odeszło na dalszy plan. A dobry nauczyciel lub nauczycielka ma kluczowe znaczenie dla przyszłych zarobków swoich uczniów.
W badaniu przeprowadzonym przez Raj’a Chetty’ego i współpracowników z 2014 roku wykorzystano tzw. „wartość dodaną nauczyciela”, aby to oszacować. Wartość dodana odzwierciedla, jakie postępy zrobili średnio uczniowie w czasie, kiedy byli pod opieką danego nauczyciela. Badanie pokazuje, że w Stanach Zjednoczonych każdy uczeń lepszego nauczyciela zarobi w ciągu swojego życia $39,000 więcej niż gdyby był uczony przez przeciętnego nauczyciela.
Poprawa jakości nauczania niesie korzyści ekonomiczne i społeczne. Badania sugerują, że inwestycja w przyciągnięcie do pracy w szkole najlepszych nauczycieli nie może się nie zwrócić.
Artykuł został opublikowany na portalu oraz w wydaniu papierowym Rzeczpospolitej pod tytułem Marta Palczyńska: Nauczyciel i nauczycielka to dobro rzadkie