Od tygodni obserwujemy kolejne protesty we Francji, spowodowane podwyżką wieku emerytalnego. Ten zryw nie wziął się z znikąd. Pięć lat wcześniej, „Żółte Kamizelki” zorganizowały sprzeciw wobec podatku od diesla. Protesty te szybko objęły kolejne kwestie społeczne, np. niskie płace, a dziś rozszerzyły się na emerytury. W Polsce nie było masowych i społecznych demonstracji podobnych do tych znad Sekwany. Mimo to pojawiło się kilka inicjatyw inspirowanych ruchem francuskim. W związku z wysokimi cenami energii ruszył protest „Blokujemy Orlen”, czyli oddolna akcja protestacyjna, która polegała na tworzeniu sztucznej kolejki do dystrybutorów na wybranych stacjach.
Sprzeciw wobec agendy klimatycznej w Polsce służył raczej jako narzędzie w walce politycznej między rządzącymi a opozycją. W 2021 r. „kampania z żarówką” niezgodnie z prawdą obwiniała politykę klimatyczną UE za wysokie ceny energii. Kampania była sfinansowana przez państwowe koncerny energetyczne. W 2023 r. konserwatywni politycy fotografowali się nad talerzami ze schabowym w proteście przeciwko raportowi „The Future of Urban Consumption in a 1.5˚C World”. Wydawca opracowania, stowarzyszenie C40 sugerowało ograniczenie konsumpcji mięsa dla dobra klimatu. Bezsprzecznie „obrona schabowego” miała absurdalny wydźwięk, a kampania z żarówką opierała się na nieprawdziwych informacjach. Przykłady te pokazują jednak, że polityka klimatyczna może być zarzewiem konfliktu i w efekcie prowadzić do napięć społecznych.
Blisko 90% osób w Polsce uznaje zmiany klimatu za fakt. Dotyczy to kobiet i mężczyzn, tych którzy zarabiają niewiele, i bardzo dużo. Mieszkańców małych miejscowości i największych miast, wszystkich województw. Osób, które jeżdżą samochodami, ogrzewają domy piecami na węgiel albo zainwestowali w odnawialne źródła ogrzewania. Wreszcie, dotyczy to wyborców wszystkich partii. Od 85% wśród osób głosujących na Prawo i Sprawiedliwość, po 95% wyborców Lewicy lub Koalicji Obywatelskiej.
Tylko około połowa z nas byłaby gotowa zaakceptować podatek środowiskowy, który bezpośrednio dotknie konsumentów paliw kopalnych. Dlaczego to ważne? Bo taki podatek czeka nas już za cztery lata.
Jednak akceptacja ambitnej polityki klimatycznej, w tym podatków środowiskowych, dzieli Polki i Polaków. Tylko około połowa z nas byłaby gotowa zaakceptować podatek środowiskowy, który bezpośrednio dotknie konsumentów paliw kopalnych. Dlaczego to ważne? Bo taki podatek czeka nas już za cztery lata. To ETS-2 (Emission Trading System 2), czyli zaplanowane na 2027 r. rozszerzenie obowiązującego już w Unii Systemu Handlu Emisjami (ETS-1). Działający od 2005 r. ETS-1 obejmuje przemysł i energetykę systemową i ma na celu optymalne kosztowo ograniczanie emisji dwutlenku węgla do atmosfery. ETS-2 będzie działał na podobnych zasadach, ale obejmie sektor mieszkaniowy i transport indywidualny. Podniesie ceny paliwa, którym ogrzewamy domy i tankujemy samochody.
Połowa Polek i Polaków nie chce takiego podatku. Czy wyjdą na ulice protestować? Inflacja i wzrosty cen paliw i ogrzewania, czyli rosnące koszty życia oraz widmo niestabilności gospodarczej zwiększają ryzyko konfliktów społecznych. W najnowszym badaniu Instytutu Badań Strukturalnych pokazujemy, jak zminimalizować takie ryzyko wykorzystując preferencje społeczne dotyczące polityki klimatycznej.
W sierpniu 2022 r. Instytut Badań Strukturalnych przeprowadził eksperyment ekonomiczny na próbie ponad 10 tysięcy osób w Polsce. Eksperyment ekonomiczny to badanie, w którym tworzymy różne scenariusze zachowania i analizujemy ich skutki. Uczestnicy musieli dokonywać wyborów dotyczących klimatu i bezpieczeństwa energetycznego, które wzajemnie się wykluczały. Na tej podstawie można było precyzyjnie oszacować preferencje Polek i Polaków.
Eksperyment ekonomiczny to nie sondaż opinii. Nie ma w nim pytań o opinie, tak jak w przypadku sondaży politycznych („na którą partię zagłosujesz?”). Analizuje się zachowanie respondentów w sytuacji, gdy muszą podjąć konkretną decyzję. W sondażu, pytane osoby mogą mówić jedno, ale potem zrobić zupełnie co innego. Eksperyment ekonomiczny pozwala zobaczyć, jakie decyzje podejmują ludzie w określonych warunkach. W tym przypadku dotyczyło to poświęcenia dochodów za przeciwdziałanie zmianom klimatu i zwiększanie bezpieczeństwa energetycznego. Respondenci wielokrotnie wybierali jedną z dwóch możliwości: np., czy wolą stracić lub zyskać pieniądze, a może ograniczyć skutki zmian klimatu w Polsce lub zmniejszyć import gazu i ropy z Rosji?
Dzięki badaniu wiadomo, że istnieją znaczne różnice w preferencjach dotyczących łagodzenia zmian klimatycznych i bezpieczeństwa energetycznego w Polsce. Polki i Polacy bardziej cenią sobie ograniczenie skutków zmian klimatycznych i poprawę jakości powietrza niż ograniczanie importu paliw z Rosji. Średnio byli gotowi poświęcić 15% swoich dochodów na łagodzenie skutków zmian klimatycznych i poprawę jakości powietrza oraz 10% na zmniejszenie importu rosyjskich paliw Wiek i dochód wpływają na preferencje społeczeństwa w tej kwestii. Młodsi respondenci są bardziej zaniepokojeni zmianami klimatu niż osoby starsze, ale mniej skłonni do poświęcenia dochodów na ograniczenie importu paliw kopalnych z Rosji.
Konflikt „koniec miesiąca versus koniec świata” najlepiej oddaje różnice w preferencjach Polek i Polaków związane z wiekiem i poziomem dochodów. Mamy tu skupienie się na doczesnych potrzebach, np. lepszej jakości powietrza, przeważające u starszych osób (koniec miesiąca) kontra patrzenie w przyszłość przez młodszych (koniec świata). Oprócz różnicy pokoleniowej, konflikt ten oddaje również różnice materialne. Z jednej strony osoby z wysokimi dochodami mogą pozwolić sobie na skupienie się na „szerszej perspektywie” i są w stanie poświęcić więcej dochodów, żeby chronić klimat. Z drugiej strony, osoby z niskimi dochodami myślą o tym, jak zabezpieczyć bieżące potrzeby, np. opłacić rachunki, związać koniec z końcem. I te osoby nie mają tak zdecydowanych preferencji dotyczących zmian klimatu, jak lepiej sytuowane Polki i Polacy.
W badaniu wykorzystano również eksperyment do zaprojektowania polityki redystrybucji wpływów z podatku środowiskowego. Jasno z niego wynika, że bezpośredni transfer pieniężny, skierowany do gospodarstw domowych o niskich dochodach pomoże łagodzić ewentualne napięcia społeczne związane z wprowadzeniem tego podatku.
Napięć społecznych na tle polityki klimatycznej można uniknąć w dwóch krokach. Po pierwsze, polityka klimatyczna musi być sprawiedliwa i równomiernie obciążać kosztami i korzyściami tego procesu wszystkich. Można to osiągnąć progresywnymi podatkami środowiskowymi połączonymi z redystrybucją sfinansowaną z wpływów z podatków. W myśl zasady, „zanieczyszczający płaci” powinniśmy dążyć do tego, żeby osoby, którym na stanie środowiska i ryzyku katastrofy klimatycznej nie zależy, płaciły za to, że takim ryzykiem obciążają resztę społeczeństwa. Dotyczy to w szczególności osób z wysokimi dochodami, które pomimo faworyzujących ich programów wsparcia, np. „Czyste Powietrze”, „Mój Prąd”, „Mój elektryk”, „Ulga termomodernizacyjna” uparcie ogrzewają domy węglem i dojeżdżają wszędzie paliwochłonnymi SUV-ami.
Są niestety wśród nas takie osoby, których nie stać na korzystanie z lepszej jakości paliw do ogrzewania domu, czy zakup samochodu elektrycznego. To ich trzeba przed wzrostem cen chronić. Można to zrobić stosując zasadę „bogaty zanieczyszczający płaci”, czyli sfinansować mechanizmy osłonowe, np. transfery bezpośrednie czy dofinansowanie do inwestycji w zielone technologie, z wpływów z podatków od bogatych osób, które mogłyby przejść na korzystanie z czystej energii, ale tego nie robią.
Po drugie, trzeba uwzględnić preferencje społeczeństwa w polityce klimatycznej. To także można zrobić wykorzystując wnioski z eksperymentu ekonomicznego. Trzeba jasno komunikować cele nowych podatków i to, jak na nich korzystamy. Polska jest jednym z największych beneficjentów systemu ETS-1 w UE. Pomimo tego, komunikuje się półprawdy, np. kiedy obwiniano ETS za wzrost ceny energii w 2022 r. Tymczasem system ten mógłby uchronić nas od wahań cen, gdyby Polska przeznaczała wpływy z ETS na inwestycje w energetyce. Takiej samej narracji możemy spodziewać się w przypadku ETS-2. Zamiast skupiać się na celach i korzyściach z tego podatku, czyli zmniejszeniu zużycia, wydobycia i importu paliw kopalnych, komunikacja zostanie silnie negatywnie nacechowana. I ETS-2 będzie nazywany podatkiem „zimnych domów”, „ubóstwa energetycznego i transportowego”. Dlatego, ETS-2 musi być bardziej przejrzysty niż ETS-1 i wprowadzany z zaangażowaniem społeczeństwa. Dobrym przykładem takiego zaangażowania było przeprowadzenie „Narad i Panelu obywatelskiego o kosztach energii” przez Fundację Stocznia.
Do tego, ETS-2 musi pokazywać wszystkie konsekwencje – pozytywne, czyli ograniczanie zmian klimatu, lepszą jakość powietrza i wzrost bezpieczeństwa energetycznego, ale też negatywne, czyli ryzyko, że podatek stanie się regresywny i bardziej obciąży najuboższych. Badania IBS pokazują, jak to zrobić. Należy wprowadzać podatek stopniowo, razem z transferami bezpośrednimi do gospodarstw domowych o niskich dochodach, ale też transparentnie. Należy też uwzględnić preferencje społeczne w komunikowaniu jego celów.
Powinniśmy pamiętać, że to nie Unia „każe nam” odchodzić od węgla spalanego w naszych domach. To zdrowy rozsądek, troska o klimat i fakty. Stoimy przed ryzykiem globalnego kryzysu klimatycznego. Ryzyko to jest jeszcze bardziej niepokojące w dobie kryzysu energetycznego, spowodowanego inwazją Rosji na Ukrainę. Odejście od paliw kopalnych pozwoli nam ograniczyć katastrofalne zmiany klimatu – suszę, powodzie, degradację środowiska, ale też ulepszy jakość powietrza. Zmniejszy naszą ekspozycję na niekontrolowane wahania cen paliw na rynkach międzynarodowych, albo wykorzystywanie cen energii jako broni w kolejnych konfliktach.
Artykuł został opublikowany pod tytułem Jakub Sokołowski: Łączy nas klimat. Dzieli polityka klimatyczna na portalu Klub ekspertów Rzeczpospolitej oraz w wydaniu papierowym Rzeczpospolitej.