W przeciętnej polskiej kopalni węgla kamiennego pracuje ponad 2,5 tysiąca osób. To nie wyizolowany, samowystarczalny zakład. Górnicy do wydobycia i przerobu węgla potrzebują maszyn, takich jak kombajny czy przenośniki taśmowe, a także rozmaitych materiałów – od rur po kable i artykuły chemiczne. Ale to nie koniec. Górników należy również wyposażyć. Do pracy pod ziemią potrzebna jest odzież i obuwie robocze, narzędzia, aparaty ucieczkowe. Kopalnia to również firma. Musi mieć komputery i wyposażenie biurowe, serwis sprzątający i ochronę.
W perspektywie kilkunastu lat węgiel zastąpią inne źródła energii. Rząd, choć niechętnie, zadeklarował wycofanie się z wydobycia węgla do 2049 roku oraz inwestycje w atom i odnawialne źródła energii. W powszechnym odbiorze pierwszymi poszkodowanymi transformacji energetycznej będą górnicy. Górnicy są jednak dobrze zorganizowani. Mają silne związki zawodowe i twardo negocjują z rządem odprawy oraz wcześniejsze emerytury. Znacznie rzadziej jednak mówi się o powiązanych z kopalniami firmach, które dostarczają im produkty i usługi. Tymczasem te firmy jako pierwsze boleśnie odczują spadek popytu na węgiel. Do niedawna brakowało o nich precyzyjnej wiedzy.
Jak wobec tego zmierzyć rolę kopalni w otoczeniu? Można to zrobić, szacując liczbę miejsc pracy w firmach współpracujących z kopalniami. Trzeba poznać firmy zaopatrujące kopalnie: ich profil, lokalizację i liczbę pracowników. Do tego celu mogą posłużyć dane GUS, Ministerstwa Finansów czy Krajowego Rejestru Sądowego. Wskazują one, że kontrakty spółek górniczych rzutują na 68 tysięcy miejsc pracy w całej Polsce, spośród których 51 tysięcy znajduje się na Śląsku. Kontrakty z kopalniami bezpośrednio utrzymują 21 tys. etatów. Oznacza to, że wraz z wygaszaniem wydobycia te miejsca pracy będą w pierwszej kolejności zagrożone likwidacją, jeśli firma nie pozyska w międzyczasie nowych rynków i klientów dla swych produktów i usług.
Należy zabezpieczyć firmy i pracowników okołogórniczych przed utratą pracy
(…………) Rząd i samorząd powinny wcześniej zapewnić alternatywę dla firm okołogórniczych i ich pracowników. Są oni pod słabszą ochroną pracowniczą niż górnicy i mogą stracić dobrą pracę w pierwszej kolejności. Jak się przed tym zabezpieczyć? Należy równolegle rozwijać różnorodne gałęzie nowoczesnych usług, przemysłu, budownictwa i energetyki. Należy zapewnić czas i środki finansowe firmom na rozszerzenie oferty. Wreszcie, należy także stworzyć pracownikom możliwości rozwoju, podjęcia szkoleń lub zmiany profilu zawodowego, ubezpieczając w ten sposób od utraty pracy. Pozwoli to łagodniej odejść od węgla na Śląsku.
Jeśli w procesie zamykania kopalń zapomnimy o osobach zatrudnionych w firmach obsługujących wydobycie, które jako pierwsze stracą pracę, nieuchronnie zaprzepaścimy szansę, by przekonać społeczeństwo do sprawiedliwej transformacji energetycznej.