Uczniowie i uczennice uciekający przed wojną w Ukrainie, na mocy rozporządzenia ministra edukacji i nauki, nie podlegają obowiązkowi nauki obowiązującemu w Polsce do 18. roku życia, jeśli opiekunowie oświadczą, że dzieci uczą się zdalnie w ukraińskiej szkole.
To elastyczne podejście miało uzasadnienie w pierwszych miesiącach po wybuchu pełnoskalowej wojny. Ukraińskim uczniom i uczennicom dawało czas na odnalezienie się w nowych realiach oraz dokończenie roku szkolne w ukraińskim systemie, jeśli rodzina planowała szybko wrócić do Ukrainy. Równocześnie Polska nie miała wystarczającego zaplecza, by nagle przyjąć do szkół tylu uczniów.
Ale czas płynie, a nowych rozwiązań nie widać na horyzoncie, mimo że z doświadczeń nauczania w czasie pandemii wiemy, że jakość edukacji zdalnej jest znacznie gorsza niż stacjonarnej. Potwierdzają to wyniki badań zarówno polskich, jak i zagranicznych. Do tego dochodzą skutki psychologiczne edukacji zdalnej i brak możliwości nauki języka polskiego. Możemy się spodziewać, że absolwenci zdalnego nauczania będą w przyszłości odstawać od swoich rówieśników uczących się stacjonarnie pod względem poziomu umiejętności. Mogą mieć także utrudniony dostęp do kolejnych poziomów edukacji, a co za tym idzie nie móc zrealizować swoich aspiracji edukacyjnych i zawodowych.
Niedługo kończy się pierwszy rok szkolny, który według ostrożnych szacunków, ponad 170 tys. dzieci i młodzieży z Ukrainy spędziło w całości na nauce zdalnej. Tymczasem coraz więcej uchodźców deklaruje, że zamierza zostać w Polsce kilka lat lub na zawsze, lub czeka na koniec wojny, który trudno przewidzieć. W tej sytuacji edukacja stacjonarna dzieci z Ukrainy i nauka języka polskiego stają się koniecznością.
Włączanie wszystkich dzieci do polskiego systemu edukacji oznacza duże wyzwania. Potrzebne są dodatkowe nakłady, czekają na rozwiązanie problemy kadrowe i lokalowe, szczególnie w dużych miastach, gdzie przebywa większość uchodźców. Jednak długoletnia nauka zdalna bez okazji do nauki języka polskiego wydaje się najgorszym z możliwych rozwiązań, którego odroczone w czasie koszty poniesiemy wszyscy.
Od obecnych działań lub ich braku zależy, czy młodzi uchodźcy zintegrują się z polskim społeczeństwem. Od tego, co zrobimy zależy, czy zdobędą wykształcenie i będą mogli pracować realizując swoje aspiracje, jednocześnie wspierając polską gospodarkę borykającą się z brakiem pracowników, czy staną się zmarginalizowaną grupą nieradzącą sobie w polskich realiach i liczącą na wsparcie państwa. Postawienie na wykształcenie i wsparcie młodych uchodźców przyniesie korzyści społeczne i gospodarcze zarówno Polsce jak i sąsiadującej Ukrainie, w odbudowie której możemy mieć również i taki udział.
Pełna wersja artykułu dr Marty Palczyńskiej p.t.: „Ukraińskie dzieci poza systemem edukacji. Odcięcie ich od nauki języka polskiego to najgorsze z możliwych rozwiązań.” na stronie wyborcza.biz.pl
Tytuł artykułu pochodzi od redakcji.