Choć jest nas mniej, potrzebujemy adaptować pustostany

18 listopada 2024
Rozsądna polityka wobec pustostanów może za jednym razem ukoić kilka ważnych społecznie bolączek. Zaniedbanie tego problemu grozi nie tylko degradacją przestrzeni miejskich, ale również narastającą frustracją społeczną, która może skierować mieszkańców w stronę partii protestu i radykalizacji poglądów.

Nowa Strategia Rozwoju Polski,  zapowiedziana przez min. Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz na IV Kongresie Polityki Regionalnej i Miejskiej ma silniej niż kiedykolwiek kłaść nacisk na łagodzenie i adaptację do nieuniknionych zmian demograficznych. Jednym z rozwiązań może być właśnie rozsądna polityka wobec pustostanów – z korzyścią dla poprawy warunków bytowych i bezpieczeństwa mieszkańców oraz wizerunku wyludniających się miast.

Zemsta za utratę znaczenia

W tym roku na Reddicie zyskała popularność mapa pokazująca historyczny szczyt ludności w poszczególnych hrabstwach Stanów Zjednoczonych. Mapa ta pozwoliła dostrzec kilka kluczowych momentów w historii USA: masową migrację afroamerykańskich mieszkańców południowych stanów do miast w latach 1910-1920, katastrofę społeczno-ekologiczną Wielkich Równin (Dust Bowl) w latach 30. czy rozkwit przemysłu w Pasie Rdzy i Appalachach w latach 50. i 60. XX wieku. Te tereny, cytując znanego ekonomistę rozwoju regionalnego, Andrésa Rodrígueza-Pose z London School of Economics, obecnie ‘mszczą się za utratę znaczenia’, stając się bastionami Donalda Trumpa (Ohio) lub areną zażartych walk politycznych (jak Pensylwania czy Wisconsin). O ile jednak większe ośrodki jak Detroit czy Cleveland odbijają się z najgłębszego kryzysu, wiele dawnych miasteczek w południowo-wschodnim Ohio przekształciło się w jeden wielki pustostan, mogący służyć za plan filmowy westernów.

Szczyt ludności hrabstw USA na przestrzeni 200 lat (za reddit.com)
Górnicze miasteczko Shawnee w Appalachach, sześciokrotnie większe pod koniec XIX wieku. Fot J. Frankowski

Wybrakowane dane spisowe

Mapa dla USA nasuwa również pytanie: gdzie i kiedy w historii Polski żyło nas najwięcej? Czy we wszystkich miastach powojenny przyrost naturalny pozwolił odrobić straty wojenne? Które miasta zanotowały swój historyczny szczyt w ostatnim roku i czy są to już wyłącznie ośrodki podmiejskie? Odpowiedź na te pytania nie jest prosta. Główny Urząd Statystyczny nie publikuje w przystępnej formie historycznych danych spisowych na poziomie gmin – te mamy dopiero od 1995 roku. Gromadzeniem i syntezą starszych danych o miastach zajmuje się historia i geografia osadnictwa.

Wyniki spisów z XIX i początku XX wieku w języku niemieckim i rosyjskim opracowali naukowcy Polskiej Akademii Nauk dopiero po ustanowieniu obecnych granic Polski. Dostępne są dziś w formie skanu PDF-ów. Pomocne w ich przetwarzaniu są narzędzia oparte o optyczne rozpoznawanie znaków (OCR), pozwalające digitalizować archiwalne dokumenty, opracowane na maszynach do pisania. W późniejszej analizie tych danych oczywiście należy znać ograniczenia metodyczne. Należą do nich korekty granic miast, braki w danych, różne lata przedwojennych spisów w danych zaborach czy też niezgodność danych spisowych z faktycznym stanem ludności, wynikającym z czasowych migracji. Mimo tych ograniczeń, mapa pozwala wskazać kluczowe momenty w historii demograficznej polskich miast.

Więcej nas już było

Zdecydowana większość miast Polski szczyt liczby mieszkańców ma już za sobą. Niektóre osiągnęły go jeszcze w XIX wieku. Przykładem mogą być Żarki – istotny ośrodek przemysłowy, który stracił na znaczeniu w wyniku protestów mieszkańców przeciw budowie przez miasto Warszawsko-Wiedeńskiej linii kolejowej. Tarnogród, niegdyś jedno z większych miast Królestwa Polskiego, zdegradowane przez carat po Powstaniu Styczniowym. Nowy Wiśnicz, skąd po osiągnięciu maksymalnej liczby ludności mieszkańcy zaczęli emigrować m.in. do USA. Najwięcej miast, które demograficzny szczyt zanotowały przed II Wojną Światową znajdziemy na Mazowszu, Podlasiu i Lubelszczyźnie. Są to małe miejscowości, takie jak np. Kałuszyn czy Mogielica, które po zagładzie społeczności żydowskiej nawet dziś są trzykrotnie mniejsze.

Największych miast, które nie odzyskały nigdy przedwojennej wielkości należy jednak szukać na Ziemiach Odzyskanych: są to Kostrzyn nad Odrą, BraniewoTrzebiatów. Zostały one opuszczone przez Niemców, a następnie zniszczone przez Rosjan pod koniec wojny. Po wojnie największą populację notowały niektóre małe miasteczka na Dolnym Śląsku, jednak w latach 50. i 60. wyjechało z nich wiele osób. W latach 70. śląskie supermiasta (Tychy, Będzin, Wodzisław Śląski) i tradycyjne ośrodki hutnicze, takie jak Chorzów i Zawiercie cieszyły się największą liczbą mieszkańców w historii, podobnie jak niektóre kurorty: Sopot, Duszniki-ZdrójOtwock. Dekadę później szczyt demograficzny osiągnęły miasta związane z wydobyciem węgla na Śląsku i w Kotlinie Wałbrzyskiej. Tymczasem w Łodzi rozpoczął się brutalny spadek demograficzny z poziomu 850 tysięcy mieszkańców.

W pierwszych latach transformacji ustrojowej maksymalnie urosły dawne ośrodki wojewódzkie. Po wejściu Polski do UE demograficznie wzrastały już głównie ośrodki podmiejskie oraz te z przedwojennych terenów II RP w Wielkopolsce, na Kujawach i Pomorzu. W 2023 roku zaledwie trzy duże miasta: Gdańsk, KrakówRzeszów oraz 35 mniejszych, głównie podmiejskich ośrodków osiągnęło swój szczyt liczby mieszkańców, w tym historyczne miasta powiatowe sprzed odzyskania niepodległości przez Polskę, takie jak SkaryszewRadzymin. Pokazuje to, że historia czasami potrafi zatoczyć koło, jednak w obecnej sytuacji demograficznej są to wyjątki od reguły.

Co z tym zrobimy?

Wiele polskich miast nie wróci już do swojej dawnej świetności, co potwierdzają liczne przykłady. Pojawia się więc pytanie: co zrobić z infrastrukturą, zaplanowaną dla znacznie większej liczby mieszkańców? W mniejszych miastach zaczynamy mieć nadmiar domów, ale brakuje ludzi, którzy chcieliby w nich mieszkać. Tym, którzy zostali, coraz trudniej je dogrzać i utrzymać. Z kolei w ośrodkach wojewódzkich młodzi ludzie, studenci czy osoby w kryzysie mieszkaniowym mają większe szanse na dobrą pracę. Ale mimo spadającej liczby mieszkańców, nadal mają niewielkie możliwości, by uniezależnić się mieszkaniowo.

Co zatem zrobić? Rozwiązaniem może być adaptacja opuszczonych budynków na mieszkania – zwłaszcza tam, gdzie popyt na nie jest duży. Właśnie taką opcję promuje Koalicja #PustostanyNaDomy, zrzeszająca 30 organizacji społecznych, naukowych i samorządowych, zawiązana we wrześniu tego roku pod przewodnictwem Fundacji Habitat for Humanity. Celem koalicji jest traktowanie pustostanów jako pewien zasób, a nie problem i przekonanie do tego podejścia decydentów.

wizualizacja projektu pustostany na domy
Koalicja Pustostany na Domy fot. za Habitat for Humanity Poland

Klucz do pustostanu jednym z kluczy rozwiązania kryzysów

Przywracanie pustostanów w miastach do życia może być odpowiedzią na wiele współczesnych problemów: demograficznych, mieszkaniowych, migracyjnych i klimatycznych. Adaptacja opuszczonych budynków pozwala poprawić bezpieczeństwo i uporządkować przestrzeń miejską. To także sposób, aby zapewnić mieszkania osobom najbardziej potrzebującym, takim jak uchodźcy czy osoby z niepełnosprawnościami. Ponowne wykorzystanie pustostanów to również szansa ożywienia centrów miast, które tracą mieszkańców, ale wciąż mają dobrze rozwiniętą, zwartą infrastrukturę publiczną. Dzięki temu oszczędzamy energię i materiały potrzebne do budowy nowych obiektów i wspieramy lokalne usługi. Przykłady dużych miast w USA pokazują, że warto zająć się procesem wyludniania odpowiednio wcześnie, zamiast zostawiać go bez kontroli. Nie tylko samorządy i organizacje pozarządowe powinny go łagodzić, ale również rząd ze swymi agencjami finansowymi tak, aby utrzymywać efektywność polityki rozwoju i policentryczny układ osadniczy.

Pustostany mogą stanowić cenny zasób dla poszerzenia gamy usług i mieszkań dostosowanych do kryzysu, których cały czas brakuje. Pokazują to przykłady przytaczane przez wiceburmistrza Chełmna, Piotra Murawskiego podczas IV Kongresu Miast i Regionów. Gotowość do zamieszkania w wyremontowanych kawalerkach komunalnych zgłosiło 150 osób. Do dyspozycji są 44 zaadaptowane lokale. Średnia wieku chętnych to 70 lat. Wśród nich często „więźniowie czwartego piętra” i „mieszkający na ROD”, dla których opłaty mieszkaniowe w spółdzielniach czy wspólnotach są zbyt wysokie w relacji do emerytur. Inne przykłady z Chełmna to udana adaptacja kościołów, baszt i wieży ciśnień na funkcje społeczno-kulturalne.

W obliczu nawarstwiania się różnych kryzysów – w tym także ostatniego, powodziowego, nie tylko przeznaczenie środków, ale i wypracowanie systemowych i innowacyjnych rozwiązań wobec pustostanów może skuteczniej pomóc rozwiązać kilka problemów na raz. Aby mogło się to udać, trzeba pochylić się nad ułatwieniami prawa dotyczącego ustalenia własności nieruchomości, niezbędnych wyburzeń, tam gdzie to jest konieczne, ale przede wszystkim wsparcia adaptacji pustostanów na przykład na usługi społeczno-opiekuńcze. Pozwoli to również samorządom zademonstrować sprawczość i gospodarność. Natomiast wykwity pustostanów mogą jeszcze bardziej zniechęcać do życia w mieście, gdzie każdy mieszkaniec jest na wagę złota. Regres polityk mieszkaniowo-przestrzennych stwarza niebezpieczeństwo umacniania poparcia dla partii protestu wśród osób szukających radykalnych rozwiązań właśnie na skutek „zemsty za utratę znaczenia”. Dlatego warto kibicować zapowiedzianej strategii rozwoju kraju, która dostrzega potrzebę policentrycznego rozwoju i mieć nadzieję, że przełoży się na konkretne rozwiązania dotyczące demografii i gospodarki mieszkaniowej.


Artykuł dr Jana Frankowskiego został opublikowany pod tytułem Więcej już nas było. Tak się zmienia ludność polskich miast na portalu BIQDATA.pl

autorzy IBS:
autorzy:
Newsletter
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Dzięki nim możemy nieustannie ulepszać stronę. Więcej informacji znajdą państwo w Polityce Prywatności. Więcej.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Skip to content